czwartek, 26 sierpnia 2010

Kaczka pieczona

Teściowa przywiozła nam kaczkę, autentyk ze wsi. Bałam się, że jej nie podołam, bo w życiu kaczki wcześniej nie piekłam, ale wyszła w dechę :)

Najpierw marynata:
olej
tymianek
czosnek
pieprz
ziele angielskie
liść laurowy
oregano
majeranek
papryczka wściekła
kolendra
estragon

Kaczkę należy natrzeć dobrze od środka i z zewnątrz. Moja się marynatowała prawie dobę.

Następnie została napchana jabłkami z tymiankiem i miodem, które wypatrzyłam kiedyś u Oli (2smaki.pl), zebrana do kupy za pomocą wykałaczek (trzeba nimi pozalepiać dziury, w które się farsz pchało) i wsadzona do pieca.
Na początek odkryta, w 230 stopni.
Po pół godzinie zmniejszona na 180.
Po godzinie przykryta, temperatura 160 stopni, na jakieś 2 godziny.
Następnie obłożona plastrami jabłek, i na kolejne 30-40 min do pieca. I gotowe.

a potem dorobiłam do niej sos:
6 śliwek
1 brzoskwinia
koniak (na oko, nie wiem ile wlałam, ale chyba z 75 ml)

Owoce udusić bez skór, rozetrzeć, dodać koniak. Ale chyba lepszy by był gdyby zamiast brzoskwini użyć wiśni :)

1 komentarz:

  1. Pamiętam jak mi o tej kaczce pisałaś. Znów mi leci ślinka :)

    OdpowiedzUsuń